Tu i teraz

Karol Wojtyła - „PIEŚŃ O BOGU UKRYTYM” (fragment)


Miłość mi wszystko wyjaśniła, miłość wszystko rozwiązała -
dlatego uwielbiam tę Miłość, gdziekolwiek by przebywała.


A, że się stałem równiną dla cichego otwartą przepływu,
w którym nie ma nic z fali huczącej, nie opartej o tęczowe pnie,
ale jest wiele z fali kojącej, która światło w głębinach odkrywa
i tą światłością po liściach nie osrebrzonych tchnie.


Więc w takiej ciszy ukryty ja - liść,
oswobodzony od wiatru,
już się nie troskam o żaden z upadających dni,
gdy wiem że wszystkie upadną.

Kalwaria

Kalwaria
Kalwaria

Tu i teraz - Blog z poezją i prozą

.

 





POZWÓL


Pozwól
rodzić uczucia, zamiast burzyć domy, palić mosty,
nie zaginąć w sieci zagmatwania,
zostawiać czyste ślady szczerości na stałe,
nie gubić odnalezionego w plewach pomieszania .
Pozwól
zrozumieniem napawać zmysły, o
jasnym nieoślepiającym blaskiem,
nie tylko jednym, lecz orszakom całym
iść rozjaśnioną wiedzy żywej rzeczywistości,
słowem sypiącym  znakami,
znaczącymi drogę.
Pozwól
odnaleźć, by nikt nie zapadł w  rejonach
napawany atakami złej bezradności,
odkryć drogę wiodącą do skarbca
przygotowanego dłonią szczodrą.
Pozwól
zrozumieć miłość doskonałą,  odkryć
jej prawidłowość, poczuć  naturę podarowaną
natchnieniem dla budzących zmysłów,
 ponad nimi, by wyświetlić wszystkim.
Pozwól
odkryć sens  jestestwa w  każdym calu,
dotknąć treści ziemi i bytu,
 dla upewnienia po co nam dano,
żyć czystym miłości uczuciem,
 podarowanym z jej zdroju,
poznać zaufanie i prawdę pojąć wszystkim.
Pozwól
byśmy nie opadali jak te liście zwiędłe,
z byle podmuchem tułali po ziemi,
szarpani kaprysami bezwiednych wydarzeń,
a gdy je krople zmoczą, by dla ochłody
życiodajnej były, energii dodając,
nie zeschły zdeptane w pogardzie dla siebie.
Pozwól
boso choćby  iść, a otwartą twarzą,
 blaskiem w oczach jasnych,
drogą naszego celu prostą,
nie deptać, lecz miękkie zostawiać ślady
bytności naszych w każdym miejscu  Ziemi.
Pozwól
nam na ten dzień niekończącej się jasności
i pieśni w naszych sercach pogodnych,
zrozumieć miłość płynącą rzeką wezbraną ze źródła samego,
czerpać z niej  tyle, że nawet nie wiemy, że jest możliwe,
niewyobrażalne tak pełne,
w naszych pragnieniach najskrytszych nie powstałe,
bo  nie sięgają do podnóżka tej wiedzy,
nawet zapragnąć nie można nie znając.
Pozwól
byśmy nie krzyczeli z rozpaczy zranieni,
niezatartym krwawiącym wciąż bólem
i bliznami po nim nie byli okryci,
lecz wolni uczuciem i zrozumieniem,
prawdą napojeni, słowem szczerym,
które dotrze i zaścieli miękkim atłasem,
delikatnym płaszcze otuli myśli rozbiegane
w niepewnych rozterkach.
Pozwól
by przypływ podarował te dary Ziemi i
zasadził je w każdej szczelinie, każdym punkcie ,
każdej cząstce jej odległej,
a my uwierzymy, gdy zechcemy
uczuciem otworzymy bramy.  

NADZIEJA

Bez nadziei jak żyć,
gdy serce zamiera,
wydeptuje ścieżki we mgle.
Bez nadziei, w smutku topi się
i choćbyś wysiłkiem
chciał odnowić czas
i zapalić światła wokół,
to tak ciężko jest,
gdy zabraknie tej iskierki,
która świeci werwą w oku
i ma siłę, by zapalić
jasny płomień i płynący
z niego spokój,
ten, którego blask
pokona każdy ból,
zagłuszając go,
by została sama radość,
a niepokój znikł.
Bez nadziei,
jej melodii,
nie da się żyć.


W RADOSNYCH PLĄSACH

Gdy przepłynie czyste drganie,
poprzez ciało, dla ochłody myśli,
by przesłane fale poniósł wiatr,
lekkim pląsem pianisty,
a nuty te dotarły pewnie
do granic, gdzie zatrzymają się
jedynie dla potrzeby powrotu,
gdyby taka była, choć
nie wrócą pewnie za nic.
Powietrze światłem napełni się,
gdy niebo rozjaśni swe spojrzenie
i wyśle je w kierunku ziemi.
Wypłynie słońce zza obłoku rozmarzone,
bo kwiaty zakwitną,
a drzewa wyprostują korony,
by sięgnąć po dotyk nieba.
Wtedy ogród świata otworzy bramy,
przyjmie modlitwę, by zagoić
swego serca rany,
a natura zapamięta słowa
i zaśpiewa nieskończoną pieśń.
Radość dziecinna zawtóruje jej
i roztańczy się w tych rytmach świt,
pomalowany jasną nadzieją,
perliście roześmianych dziecinnych ust
i roztańczonych stóp,
wśród świeżo wyrosłych kwiatów i drzew,
w ogrodzie nowych narodzin,
spełnionych marzeń i pieśni.

IDZIE CZAS

Po nieboskłonie,
obłokiem przytulony,
w swym przesłaniu,
idzie pieszy po wiadomość,
światłem brzasku prowadzony,
po krawędzi ziemi idzie,
pewnym krokiem,
by zdążyć na dzień,
przez biologiczny
zegar odmierzony,
w wielkim czasie
przewidziany.

OBRAZY Z NATURY

Obrazy malowane czystymi kolorami
i miłości myślą,
czynią wspaniałe dzieła sztuki,
pod pędzlem artysty.
Jasnymi akwarelami
ożywione, są przeto najpiękniejsze,
wyśpiewane słowami poety,
bo jego oczy widzą
je i przeczuwają, zanim jeszcze powstaną,
zebrane prosto z palety,
pędzlem artysty.
Barwnych tęcz przepiękne
bukiety, wydobyte prosto z duszy,
to co najpiękniejsze w niej,
utrwalone na stałe
i podarowane tym, co
piękno kochają, z natury powstałe.

Dłonie artysty wydobywają,
co najlepsze być może
w ziemskich ogrodach,
dla oczu i uczuć w piękna krajobrazie,
bajecznie malowanego na łonie natury.
Gdy tylko chcemy i patrzymy na nie,
możemy uchwycić te jasne barwy
i czyste dary, na każdym kroku nam zesłane,
bez najmniejszej skazy, które tworzą
wspaniałe natury obrazy.
Gdy choćby łąką podążamy,
kobiercami przykrytą,
w różnych barwach i odcieniach,
kwiatami wśród traw żyjących wyszytą,
które zawsze cieszą się na wiosenne słońce
i jego światełka tańczące między nimi.
Gdy tylko sięgniemy po owoc
sokiem przepełniony i dotkniemy
drzew, obsypanych ogromem
liści zielonych.
Ta hojność obrazów nasyconych
kolorem i światłocieniem, jest
jako dzieła sztuki malowane w przestrzeni,
dla wszelkiej uciechy i pobudzenia
życia rozśpiewanego, wśród wirtuozów jej,
żyjących wśród traw i drzew,
grających serenady na łąkach o świcie.
Dla pól kwitnących przepychem zbóż i ziół
różnorakich, pod nieba błękitem,
gdzie nawet deszcz jest uczuciem,
każdy dotyk i ślad natury budzi je, w każdym
żyjątku, jak również w człowieku.

DROGA MLECZNA

Potrzeba zapisana w duszy dodaje sił,
choć tendencje przytłaczają ciężarem,
pod którym słowa uciekają niedostrzeżone
wcale, jednak w spokoju słychać szept
i gdyby nie ciążenie te, o ile łatwiej byłoby.
Zanurzonym po uszy w bezkresie dnia,
niemożliwością obmyć się,
bo ta fala nie zmywa, lecz tuszuje pojęcia,
zakrywa, gdy patrzeć przez pryzmat jej.
Trzeba by spłukać osad blokujący,
by dostrzec, usłyszeć ten cichy szept,
to przemawia wszechświat głosem wszechwiedzącym.
Gdy słaby usłyszy, odnajdzie siłę,
ogarnie każdą cząstkę najmniejszą świadomie,
bo choć będąc drobiną we wszechświecie,
ale siłą wielką poprzez uczucie,
które otwiera drogę mleczną wśród gwiazd
i prowadzi miękko do źródła spragnionych tej wiedzy,
zdecydowanych ją odszukać.
Dobrze by podążać szlakiem pewnym,
który ściele się ciepłym pasmem spotkań,
bardziej zrozumiałych wtedy.
Iść, biec nawet, gdy spieszno się staje,
z każdym krokiem, by zbliżyć się,
z każdy pojęciem, poznaniem,
które przepełnia celem i tęsknotą,
gdy ujrzysz rąbek, zechcesz więcej,
odkryta każda cząstka to bezmiar.

GŁOS NATURY
(mówi mi)

Mam dla ciebie kiść słodkich winogron,
które niosę w swych dłoniach,
byś zrozumiał naturalny dar tworzenia,
byś skosztował tej słodyczy,
poczuł nektar ożywienia,
podarowany przez naturę,
z własnych jej zasobów istnienia,
bo ona powiela go wciąż,
gdy w szacunku dla niej żyjemy,
ona rodzi i kwitnie dla nas.
Tworzy bez domieszki sztuczności,
gdy żyje światłem słonecznych darów,
a wtedy naturalny smak jej,
najwyższym błogosławieństwem jest.
Skosztuj i napawaj się nim, szanuj i kochaj
ten owocowy dar natury, słońcem pachnący,
a ona pokocha też ciebie,
bo taka jest wymiana miłości szczerej,
bez domieszki zbędnej, w naturalnej potrzebie.

Elżbieta Zawistowska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz