Tu i teraz
Karol Wojtyła - „PIEŚŃ O BOGU UKRYTYM” (fragment)
Miłość mi wszystko wyjaśniła, miłość wszystko rozwiązała -
dlatego uwielbiam tę Miłość, gdziekolwiek by przebywała.
A, że się stałem równiną dla cichego otwartą przepływu,
w którym nie ma nic z fali huczącej, nie opartej o tęczowe pnie,
ale jest wiele z fali kojącej, która światło w głębinach odkrywa
i tą światłością po liściach nie osrebrzonych tchnie.
Więc w takiej ciszy ukryty ja - liść,
oswobodzony od wiatru,
już się nie troskam o żaden z upadających dni,
gdy wiem że wszystkie upadną.
Miłość mi wszystko wyjaśniła, miłość wszystko rozwiązała -
dlatego uwielbiam tę Miłość, gdziekolwiek by przebywała.
A, że się stałem równiną dla cichego otwartą przepływu,
w którym nie ma nic z fali huczącej, nie opartej o tęczowe pnie,
ale jest wiele z fali kojącej, która światło w głębinach odkrywa
i tą światłością po liściach nie osrebrzonych tchnie.
Więc w takiej ciszy ukryty ja - liść,
oswobodzony od wiatru,
już się nie troskam o żaden z upadających dni,
gdy wiem że wszystkie upadną.
Kalwaria

Kalwaria
poniedziałek, 13 października 2025
Jasność w uśmiechu
Gdy cały świat się śmieje
i każda część rytmicznie działa,
wszystkim tak samo do śmiechu,
w swobodnym przepływie
pogodnego szyku.
I w każdym momencie jest pewne,
gdy wyrównanym przemierza krokiem,
rzeczowo, sprawnie i bezpiecznie.
Gdy jedna część kroczy w prawo,
a druga strona ciągnie na lewo,
to przepoławia się całość
i nic nie wynika z tego dobrego.
I choć bliźniacze strony,
z jednego źródła czerpią w zasadzie,
podlegając podobnym potrzebom,
to żadna zaspokoić nie jest ich w stanie.
Gdy ciągnie każda w swoją stronę,
gubią i rozmieniają cel na drobne,
chwieją się i tracą grunt pod stopami.
Gorzej, gdy więcej jest podziałów
i każda ciągnie i czerpie dla siebie,
aż w końcu nie ma nic więcej,
niż marne realia na pół głodzie.
Nędzne sterty papieru,
papierowe szczęście,
a to, co warte zabiegu
znika nieokreślone
i tylko jakieś pragnienie zatarte,
jeszcze gdzieś w samym środku.
Odezwie się czasem lub nawet ono
zanika w utracie prawdziwego smaku,
tego, co daje radość i jasność,
tego, co daje prawdziwą jakość.
Nie tylko na podniebieniu i języku
jego znamiona są odczuwalne,
ale przebiega po całym ciele,
i kumuluje w każdej komórce.
W każdej tkance zbiera
i staje się pewne, co dobre i jasne,
a wspólnie spożywane,
bez rozdarcia w sobie,
odżywia zdrowo i bezpiecznie.
Głowa muru nie przebije,
lecz zamiast tracić energię,
rozbijając ją o mur,
można odnaleźć wyjście dzięki niej.
Wiersz pochodzi z tomiku " Chwile z wierszem"
https://ridero.eu/pl/books/chwile_z_wierszem/freeText
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz