Już poranek jasny budzi się świtaniem,
śmieje się zza okna ciepłym powitaniem.
Wita, spogląda, zwiewnym chłodzi ruchem,
jasnym, słonecznym dotyka podmuchem.
Lekko wciąż wiruje, szepcze ciche słowa.
Mówi — otwórz oczy, wstać bądź już gotowa.
Czas, by ruszyć w dzienny taniec od poranka,
kroków, słów i ruchów, w jasnych oczach słonka.
Wiatr gwiżdże przeciągle między koronami,
ścieli owocowym deszczem pod nogami.
Czasem się odezwie swym wichrowym głosem,
by zwrócić uwagę na to, co przynoszę.
A ty stoisz, patrzysz, a ty nic nie mówisz,
czekasz, aż ci spadnie, to co bardzo lubisz.
A ty jesteś taki, a ty tyle wiesz,
więc powiedz to teraz i odezwij się.
Mów do mnie jeszcze i nie kończ rozmowy,
jednak nie używaj słów niekolorowych.
Mów do mnie jeszcze, mów o każdej porze,
lubię, gdy masz taką miękką, lekką mowę.
Mów do mnie jeszcze takim miłym głosem,
mów do mnie, mów, o to cię dziś proszę.
Mów do mnie dzisiaj, mów barwami stu,
wtedy wszystko zniosę, każdy smutek, każdy ból.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz