Tu i teraz

Karol Wojtyła - „PIEŚŃ O BOGU UKRYTYM” (fragment)


Miłość mi wszystko wyjaśniła, miłość wszystko rozwiązała -
dlatego uwielbiam tę Miłość, gdziekolwiek by przebywała.


A, że się stałem równiną dla cichego otwartą przepływu,
w którym nie ma nic z fali huczącej, nie opartej o tęczowe pnie,
ale jest wiele z fali kojącej, która światło w głębinach odkrywa
i tą światłością po liściach nie osrebrzonych tchnie.


Więc w takiej ciszy ukryty ja - liść,
oswobodzony od wiatru,
już się nie troskam o żaden z upadających dni,
gdy wiem że wszystkie upadną.

Kalwaria

Kalwaria
Kalwaria

Tu i teraz - Blog z poezją i prozą

.

piątek, 8 marca 2024

Mój prawdziwy przyjaciel ( dla Misia )


Olek był chorowitym chłopcem i gdy tym razem zachorował, od kilku już dni nie chodził do szkoły. Bardzo mu się nudziło i trochę marudził. Przeczytał po raz kolejny wszystkie swoje ciekawe, kolorowe książki, codziennie przerabiał materiał szkolny, który kolega Kuba mu dostarczał.

I cóż więcej miał robić?

Mamo, porób coś ze mną — prosił.

Gdy mama miała trochę więcej czasu, tłumaczyła mu zadania szkolne, grała w różne gry, których miał pełne półki, ale przede wszystkim próbowała go zainteresować dodatkowo czymś równie pożytecznym; rysunkiem, czy też innymi zajęciami manualnymi.

Olek rozmawiał często przez telefon z Kubą, kolegą z klasy, ale to nie to samo, co spotkać się w szkole, wyjść na podwórko, pobiegać z kolegami, czy pograć w piłkę.

Mamo, kiedy będę zdrowy, kiedy będę mógł spotkać się z kolegami? - wciąż wypytywał.

Już niedługo, a teraz musisz wyzdrowieć i nabrać nowych sił — odpowiadała.

Minęły tylko trzy dni, a jemu już tak bardzo się nudziło...

Mama czasem zostawiała go samego w domu, by zrobić zakupy i pozałatwiać sprawy, których wciąż przybywało. Dzisiaj też został sam. Leżał w swoim łóżku i patrzał w sufit… i wtedy stał się cud…

Mamo, jaki on piękny, mamo skąd go masz, ja chcę go mieć na zawsze — wołał zachwycony, gdy mama wróciła do domu i zobaczył w jej dłoniach małą, puszystą kulkę.

Czy to mały piesek? — spytał

Tak, to jest twój piesek. Wcześniej zamówiłam go dla ciebie i chciałam zrobić ci miłą niespodziankę — mówiła uśmiechnięta mama.

Mamo dziękuję ci, wolał z entuzjazmem Olek — tuląc pieska do siebie.

Jak go nazwiemy — pytał.

To jest twój pies, więc ty go nazwij, jak chcesz — powiedziała mama.

Jest taki malutki i puszysty, więc nazwę go Puszek — cieszył Olek.

Od tej pory Olek bawił się z Puszkiem i ostatnie kilka dni spędzone w domu były wesołe i już nie marudził, bo przecież miał swojego przyjaciela, z którym nigdy się nie nudził i nie rozstawał. Był naprawdę najszczęśliwszym chłopcem, razem ze swym psem Puszkiem, dzięki któremu miał kogoś, na kogo mógł liczyć w każdej sytuacji.

Po tygodniu wrócił do szkoły i kolegom, a szczególnie najbliższemu swojemu koledze Kubie opowiadał o swoim nowym przyjacielu Puszku, który zawsze czekał przed drzwiami na jego powrót ze szkoły.

Olek z Puszkiem bardzo się zaprzyjaźnili, chodzili na długie spacery i tylko na czas szkoły rozstawali się ze sobą. Puszek był bardzo wesołym i przyjacielskim psem. Z każdym czworonogiem z okolicy próbował się zaprzyjaźnić. Jednak, z czasem, gdy poznał różne ich zachowania, stał się bardziej powściągliwy.

Minął rok, Olek właśnie kończył osiem lat i na jego urodziny, jak co roku byli zaproszeni goście. Przyszli koledzy z klasy i podwórka oraz ciocia Basia, starsza siostra mamy. Olek dostał dużo prezentów, ale najbardziej cieszył się z prezentu, który otrzymał od cioci Basi. Był to tablet, o którym już od dawna marzył. Jak tylko wyszli goście, natychmiast zajął się tabletem. Mama mu pokazała, jak należy się nim obsługiwać i Olek szybko poznał jego tajniki. Bardzo go ten nowy nabytek zainteresował, a szczególnie gry, których był duży wybór.

Na koniec, tak intensywnego dnia, mama zajrzała do jego pokoju.

Czas już spać — powiedziała.

Zaraz mamo, za chwilę — odpowiedział.

Gdy ponownie zajrzała do niego, posłuchał, lecz niechętnie odłożył tablet na półkę.

Mama, widząc to, zwróciła mu uwagę, że może korzystać z tabletu, ale z umiarem i nie zaniedbywać innych zajęć

Olek był trochę rozczarowany, ale był mądrym chłopcem i rozumiał, że mama ma rację.

Mimo to zasnął z myślą o nowym tablecie i planował już, w jakie gry na nim zagra, chociaż w głębi serca wiedział, że musi korzystać z niego z umiarem, tak jak mama powiedziała i nie zaniedbywać innych zajęć

W szkole, na drugi dzień po urodzinach, nie mógł jednak przestać mówić o swym nowym nabytku, a szczególnie o grach. Niektórzy koledzy mieli już wcześniej podobny sprzęt i chętnie wymieniali się swoimi uwagami na ich temat. Olek, po powrocie ze szkoły, chciał od razu zaszyć się w swoim pokoju i grać, lecz mama była nieugięta i musiał wpierw zająć się codziennymi zajęciami oraz nauką. Mama bardzo tego dopilnowywała, już od najmłodszych lat uczyła syna obowiązkowości. Po tych wszystkich zajęciach, jak wcześniej było przyjęte, nie wyszedł na podwórko. Nawet gdy mama proponowała, by wyszedł z Puszkiem na spacer; nie miał ochoty, tak bardzo pochłaniało go pragnienie, by zasiąść jak najszybciej do gier.

Jestem zmęczony- mówił.

Mama dała mu w końcu spokój, bo rzeczywiście, po kolejnej, przebytej chorobie, mógł być jeszcze osłabiony.

Podobnie upłynął cały kolejny tydzień.

Nawet nie zauważył, że Puszek zmarkotniał, już nie był tak wesoły jak wcześniej. Olek, niestety nie miał czasu, ani ochoty wychodzić z nim na długie spacery, więc pies błąkał się smutno po mieszkaniu i przesiadywał samotnie po kątach. Czasem zaczepiał Olka; przynosił zabawki, dotykał nosem, poszczekiwał, aż w końcu zniechęcony, zasypiał wtulony w jego stopy.

Gdy mama nalegała, wychodził od czasu do czasu z Puszkiem, dosłownie na chwilę i wracał do swojej nowej gry. Tym bardziej że grał w grę pod tytułem „Mój przyjaciel pies”.

Bardzo ciekawa, wesoła była ta gra i nawet nie spostrzegł, jak bardzo polubił nowego przyjaciela z gry.

A Puszek?

On już nie był tym pierwszym, najważniejszym przyjacielem, tym wesołym kompanem. Teraz miał przyjaciela w grze i to było takie super, takie emocjonujące i wciągające bez reszty. Puszka zostawiał czasami samego na podwórku.

Tylko na chwilę — myślał.

To przecież już taki samodzielny pies — usprawiedliwiał sam siebie.

Może przecież sam nieraz pobawić się, pobiegać — mówił do mamy, jak pytała, gdzie jest Puszek i nie pozwalała zostawiać go samego na podwórku.

Właśnie w ten feralny dzień stało się coś, co spowodowało zupełną przemianę w życiu chłopca.

Olek przyszedł dosłownie na chwilę do domu, by wziąć tablet, usiąść z nim na ławce, a Puszek ?

Przecież może sam pobiegać dookoła podwórka, czy ławki — myślał.

Nawet nie zauważył, jak Puszek zniknął z jego pola widzenia. Dopiero, jak mama zawołała go przez okno, by wracał do domu, zauważył, że Puszka nie ma w pobliżu.

Zaraz wrócę — zawołał do mamy i zaczął rozglądać się, szukać i nawoływać Puszka, ale to nie przynosiło żadnych rezultatów.

Mama po chwili ponowiła wołanie, wiec Olek dłużej już nie zwlekał. Niespokojny o psa i wystraszony, wrócił do domu i już od progu, ze łzami w oczach powiadomił mamę, że Puszek zaginął i nie ma go nigdzie. Mama natychmiast podjęła poszukiwania. Jednak nigdzie w okolicy go nie było, a nawoływania nic nie dawały.

Gdzie on może być, czy go ktoś porwał — martwił się Olek. Co my teraz zrobimy, on na pewno za nami tęskni.

Nie ustawali w poszukiwaniach, mimo że na dworze zaczęło szarzeć. Krąg ich poszukiwań coraz bardziej się poszerzał, aż w końcu, w oddali usłyszeli szczekanie i psie skomlenie.

To on, Puszek, poznaję go po głosie — ucieszył się Olek i biegiem podążyli w tym kierunku, z którego dochodził głos.

Puszek skulony siedział pod murkiem. Był w bardzo opłakanym stanie. Mimo to ucieszył się na ich widok, machał ogonem, ale nie mógł, samodzielnie się podnieś. Mama wzięła go na ręce. Miał zakrwawione łapki i naddarte ucho. Razem z Olkiem zanieśli go do znajomego weterynarza, który niezwłocznie się nim zajął, dokładnie obejrzał, opatrzył rany na łapach i uchu, przepisał leki.

Tym razem to Puszek był chory, a Olek porzucił tablet i wyimaginowanego przyjaciela, ze sztucznego świata i szczerze zajął się Puszkiem. Przytulał go, mówił mu na uszko, że go bardzo kocha i już nigdy nie opuści.

Olek, po tym przykrym doświadczeniu zrozumiał, jak bardzo ważny jest dla Puszka i jak bardzo on potrzebuje jego uwagi i miłości. Zrozumiał, że prawdziwa przyjaźń jest cennym skarbem, który warto pielęgnować i dbać o niego.

Była to prawdziwa, niezapomniana lekcja dla Olka.










2 komentarze: