Jesteś
dobry jak chleb, jak opłatek w komunii,
jak wino, które oczyszcza i komunikuje.
Jak woda zdrojowa, plaster miodu na zbolałe serce,
jak ciepło mimo chłodu, rękawice na zmarznięte ręce.
Jak zdrowe i rześkie powietrze, dziełem, witrażem w kaplicy,
milowym kamieniem na drodze, wszystkim, co się liczy.
Jesteś jak najmądrzejsza książka, porankiem, gdy otwiera oczy,
gwiazdą oświetlającą drogę, latarnią morską w nocy.
Jesteś bukietem natury, przyjacielem w potrzebie,
jak łza, co w smutku przynosi ulgę, jak uśmiech,
który po niej następuje, jak radość każdego dnia,
odpoczynek po pracy... Jesteś i to wystarczy.
Wspólnie
W połączeniu serc tworzy się krąg wspólnych słów, próśb, dziękczynienia,
szczodrych i przyjaznych rąk, wsparcia, pomocy, chroniąc przed smutkiem.
W połączeniu serc wzmacnia się siła o każde
i przepływa, tworząc wspólną więź, która otacza, łączy i wspiera.
A każda szczypta, nawet niewielka, która niesie pocieszenie,
może urosnąć do potężnych rozmiarów, przyjęta z wiarą, że prawdziwa.
Szczęście
Nie od przedmiotu zależy, będące jedynie namiastką jego.
Język ma tyle do powiedzenia i wyraz twarzy,
dzieło, które wieńczy akt tworzenia.
Kształt i forma dnia każdego składa się na całość,
w swym jednostkowym znaczeniu.
Nie od rzeczy pochodzi, lecz Ducha,
który wypełnia myślą wszystko i każdego,
co z natury wynika, czyni świat od głębszej strony jego.
Promienna energia
Z pomyślnym wiatrem o tyle łatwiej i z pewnym podmuchem w żaglach,
gdy nic nie burzy, nic nie zakłóca, a fale płyną zgodnie z planem.
I łatwiej też, gdy z każdej strony pewność dociera namacalna,
że się nie zgubi to co jasne i wiedzie żywym nurtem światła.
Różnorodnością mknie i barwą, gdy nic nie staje w poprzek drogi,
przepastnym gardłem głębokich studni, ni żadną wyrwą się nie sroży.
Z każdej zaś strony swobodnym nurtem, dążą i mienią się przejrzyście
i wypełniają całą przestrzeń przeróżnym ciągiem barw i błyszczem.
To one tworzą świt, nim wstanie, to one niosą światło wiedzy,
to one rzeźbią każdy ranek, nim świat na nowo się przebudzi.
Szepty ciszy
Gdzieś w zadumanym gaju dni są gorące,
gdy odnajdują u źródeł się samych,
zostawiając po sobie ślady kojące,
wtapiają w krajobraz na stałe,
by zaistnieć pogodnym spotkaniem.
Idziesz łąką, a ona poruszona dotykiem
ożywa miejscami, szeleści dyskretnie,
gasząc ciszę, panującą wcześniej.
Pasmo szeptu unosi się w powietrzu
do chwili, gdy zupełnie przycicha, a każdy szelest,
który pozostawiasz, zapisuje się w uczuciach.
I cisza poza tym snuje się po łące,
miejscami tylko strumyk zaszemrze,
las odezwie się z cicha, liść opadnie z drzewa,
by przerwać ją na ten moment nasłuchiwania.
Słońce się roziskrzyło, własnym ciepłem ujęte,
i tylko ślady pozostawione latem są jeszcze gdzieniegdzie,
i taka cisza poza tym.
Wokół celu
Wielość i wielkość wytwarza energię,
wprowadza w czyn, rozbudza ambicje.
Tam, gdzie odnaleźć i spełnić się zechce,
sputnikiem kreśląc plastyczne przestrzenie,
w myśl wiedzy, logiki i przemijania.
Tam gdzieś w terenie odnaleźć chce więcej,
w bezkresie objąć własnym pojęciem.
Próbne układa spotkania w przestrzeni,
snuje domysły, szuka w terenie,
w czasie, gdy nie ma, co nie powstało,
zbędne się zdają kombinacje.
W całości wszystko, wszystko dla całości,
w ziemskim terminie zaistniało,
całą potęgą wokół istnienia,
będąc przedsmakiem nieskończoności.
Wynikiem w prostocie, regułom wierne,
w ciszy, dopóki ziemi stanie, w zapisie
bliską i pewną strukturą na odwieczne jej pojmowanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz