Opowiadania
▼
Strony
▼
Strony
▼
środa, 19 października 2022
Kult powierzchowności
Nic samo nie powstaje, a zbiera się stopniowo,
tworzy obszar, stan, daną rzecz
i rośnie w miarę postępowania.
Tworzy świat lepszy lub gorszy,
zależny od uczuć, chęci, które go uzupełniają.
Czasem tworzy chroniczną chudość,
zagłusza troskę o dany fakt,
zmienia postać rzeczy,
chwieje na niepewnych nogach,
obolałym kręgosłupie,
gdy popada w całkowity nieład.
I cząstka po cząstce, skutek za skutkiem,
rozrasta się niepostrzeżenie
i już nie sposób przejść obojętnie.
Najłatwiej zabetonować, utwardzić, wbić pale, gdy braknie pomysłu co dalej. I choć najłatwiej, lecz czy najlepiej, gdy nic się nie wiąże poza węzłem jednym, drugim, trzecim, a sprawa jedna za drugą pada, nim pojmie i zrozumie, w czym sęk, by węzły się więcej nie tworzyły.
Niełatwo odbić od krawężnika, wyprostować plecy i iść, gdy sam krawężnik na wprost twarzy jest. Łatwiej zabetonować myśl, płuca, serce, niż podjąć walkę o skrawek nieba i z twarzą prosto w nie celować, gdy każdy walczy o coś innego i wszystko wokół sypie się, a koło kręci się kwadratowo.
Nieraz można zostawić za sobą, co naprawdę warte, dojrzeć po czasie. Im szybciej jednak, tym łatwiej wrócić po własnych śladach nim zmiecie je wiatr, z głową na miejscu, prostym kręgosłupie.
Szkło powiększające daje niejednokrotnie odwrotne efekty, gdy wymierzone nie na temat, a jego obrzeża, gubi istotę, a szczegół poszerza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz